Czy postawa komendanta Burego rzutuje na nasze stosunki z Białorusią?
Taki wniosek można było wysnuć
słuchając jak w nieznanym mi programie publicystycznym Jarosław Guzy
wypowiadał się na temat postępków Burego i jego zbrodni. Słuchałem tego i
nie mogłem się nadziwić manipulacjom jakich dopuszcza się pan Guzy, a
także lekceważeniu z jakim traktuje nas – widzów. W realizowaniu tego
programu dzielnie sekundował mu prowadzący, który co minutę mniej więcej
bił się w piersi i usiłował przepraszać za Burego. Proszę Państwa,
metoda zbiorowej odpowiedzialności jest metodą totalitarną, stosowaną
przy pacyfikacji dużych obszarów i my znamy ją z filmów takich jak
„Stawka większa niż życie” oraz „Polskie drogi”. Rzecz jasna dziś nikt
już nikogo pacyfikował za pomocą karabinu nie będzie, na razie
przynajmniej. Sprawa ma inny wymiar – propagandowy. Tak też odbieram
wypowiedzi pana Guzy, który przekonywał mnie, że podnoszenie zasług
Burego i czynienie zeń symbolu walki o Polskę nie służy sprawie
unormowania stosunków polsko-białoruskich. Ciekaw jestem co im służy? Co
może służyć unormowaniu
wiecej>>>
Czy postawa komendanta Burego rzutuje na nasze stosunki z Białorusią?
stosunków z państwem, które jest dziedzicem
sowieckości bardziej wyrazistym niż Rosja i jedyne o czym tak naprawdę
marzy to utrzymanie swojego status quo. Do kosza z brudną bielizną
wkładam gawędy na temat rzekomego zbliżenia się Polski i Białorusi i – w
dalszej perspektywie – unii obydwu państw. Bo o przyjęcie takiej wizji
zdaje się chodzi. Żeby do czegoś takiego doszło Rosjanie musieliby być
zaabsorbowani na trzech przynajmniej otwartych frontach, a kryzys
gospodarczy w federacji musiałby znacznie przekraczać znane nam ekscesy z
epoki Jelcyna. Cała sprawa Burego, mam takie wrażenie, w najmniejszym
stopniu nie obchodzi władz białoruskich. Może je ona interesować tylko w
jednym kontekście, w takim mianowicie, że Polacy, przejęci czynami
Burego zaczną się łomotać po klatce z piersiami i będzie można w ten
sposób coś od nich wytargować. Taka jest polityka. Ona była taka już
wcześniej, ale w każdym kolejnym pokoleniu musimy się niestety zmagać z
gromadą oszustów udających idealistów, którzy mówią – polityka taka
wcale być nie musi. Proszę Państwa, zbiorowa odpowiedzialność nie
istnieje, dlatego też nie ma najmniejszego sensu przejmować się
oskarżeniami rzucanymi pod adresem Polaków, w związku z zarzutami
postawionymi Romualdowi Rajsowi. To jest problem historyczny. On nie
może w żaden sposób rzutować na stosunki z Białorusią, może jedynie
rzutować na stosunki towarzyskie Jarosława Guzy i jego żony Agnieszki
Romaszewskiej. I to jest moim zdaniem problem największy. Chodzi bowiem o
to, by w okolicznościach silnie niesprzyjających, to znaczy przy dużym
zaangażowaniu lokalnych działaczy polskich w kultywowania pamięci po
żołnierzach wyklętych i bardzo słabym, finansowanym przez rząd polski,
zaangażowaniu ludności białoruskiej i ukraińskiej Podlasia w
kultywowanie swoich tradycji, stworzyć złudzenie, że istnieje jakaś
płaszczyzna porozumienia pomiędzy kulturami, która da się w dodatku
moderować z poziomu telewizji Biełsat. Takie płaszczyzny z pewnością
istnieją, ale są one poza zasięgiem Jarosława Guzy, bo ludzie – sąsiedzi
i znajomi – porozumiewają się bez jego udziału. Sprawa zaś komendanta
Burego, podnoszona jest po to właśnie, by podnieść znaczenie moderatorów
życia politycznego i kulturalnego Podlasia, a także nadać ich
działalności znaczenie polityczne. Mam wrażenie, choć mogę się mylić, że
działania telewizji Biełsat takiego znaczenia nie mają. Im bardziej go
nie mają, tym silniej trzeba wskazywać na zagrożenia z nim związane.
Powtórzę – władze Białorusi mają w nosie Romualda Rajsa i jego czyny.
Porozumienia zaś pomiędzy państwami dokonują się mimo tego rodzaju
propagandowych przeszkód. Wystarczy wola i dobry plan na przyszłość.
Kwestia istotna dotyczy dalszego funkcjonowania przybyszów z Warszawy na
terenie Podlasia.
Ciekawe jest to, że komendantem Burym interesuje się też
nasza ulubiona pisarka Bonda, która z zrobiła z tej postaci kogoś w
rodzaju Sinobrodego i straszy nim swoich czytelników. Mnie to szczerze
mówiąc dziwi, bo nie mogę sobie przypomnieć żadnej książki polskiej,
która w podobny sposób eksploatowałaby na przykład Oskara Dirlewangera.
Zakładając, że książka taka by powstała, jestem przekonany, że
okrzyknięto by ją gniotem sezonu. Jeśli oczywiście napisana byłaby
manierą Bondy. Zastanawia mnie też to, że tak intensywnie eksploatuje
się w mediach postać Burego, jako rzekomego destruktora stosunków
polsko-białurskich, a nie czyni się takich zabiegów wobec Mariana
Bernaciaka – Orlika. Nie ma filmu o Bernaciaku, nie ma dokumentu o nim,
nikt nie chce pokazać jak dziwne, trudne i nie rokujące na przyszłość
było życie tego człowieka. No więc Bernaciak nie, bo on nie jest nikomu
do niczego potrzebny w lokalnych politycznych i towarzyskich
rozgrywkach, a Bury tak, bo się, jak nikt, do tego nadaje. I każdy może
się wyjęzyczyć na jego temat. W mojej ocenie problem Burego dziś, to
problem niskiej jakości przekazu i konfliktu rozgrywanego na poziomie
nie dających się zweryfikować emocji. Ktoś się ponoć bardzo irytuje tym,
że narodowcy maszerują przez Hajnówkę, ale jakoś nie słychać, żeby
dokonywali tam jakichś ekscesów. Maszerują, tupią i na drugi dzień jest
spokój. Bonda natomiast i jej tandetny przekaz jest w mediach i salonach
książki przez cały czas. I przeciwko temu nikt nie protestuje. Nie
widziałem żadnej organizacji narodowej, która – czy to w formie
demonstracji czy też listu otwartego – sprzeciwiła się bredniom
wypisywanym przez Bondę. Szkoda, bo może to byłoby skuteczniejsze niż
marsze. Podsumowując – Bury jest problemem emocjonalnym i towarzyskim
lokalnych elit. Nie jest to w żaden sposób problem polityczny, a już z
całą pewnością nie jest to problem międzynarodowy. Ludzie tacy jak
Jarosław Guzy próbują rzecz jasna podnieść jego rangę, ale to się udaje
tylko w przestrzeni medialnej. Nie do zrozumienia jest także postawa,
którą pan Guzy zaprezentował w tym programie. To znaczy postawa mentora
tłumaczącego ciemnemu ludowi, że nie powinien stawiać na piedestale
takich ludzi jak Bury. To jest przeciwskuteczne z istoty, ale chyba
takie właśnie ma być. Bo co by robił na Podlasiu Jarosław Guzy, gdyby
nagle okazało się, że narodowcy i wszyscy Polacy w ogóle mają w nosie
Burego? Dziergał by serwetki?
Od jutra można mnie spotkać na targach książki w
Białymstoku, targi odbywają się w Operze Podlaskiej przy ulicy Odeskiej
2.Stoisko 13/2 na parterze, w samym końcu hallu, po lewej stronie.
Zapraszam na portal www.prawygornyrog.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz