Kondensację grypsery mamy pod celą, a rozcieńczoną grypserę mamy w Londynie i Tel a Vivie. To jest ta sama zasada, która streszcza się w zdaniu – kooptacja przez próbę lub zapłatę, ale tylko dla ściśle wyselekcjonowanych. Istnienie grypsery gwarantuje natychmiastowe powstanie hierarchii, która aspiruje do szczytu grypsery. To zaś z kolei powoduje, ze grypsera zaczyna się promować. Na przykład ślubem księcia, albo jakimś innym wydarzeniem. Istnienie grypsery zakłada, że są ludzie, którzy nigdy do niej nie wejdą. W skali globu są to chrześcijanie, a konkretniej katolicy. Oczywiste jest, że globalna grypsera nie może wobec katolików zastosować metod spod celi, bo mogłoby się okazać, że nie jest ani tak mocna jak opowiada, ani katolicy nie są tak beznadziejni jak ich się przedstawia.
więcej>>> https://coryllus.pl/chrzescijanie-a-grypsera
Maj 282018
Zacznę od ogłoszeń. Proszę Państwa, z
faktu, że ja tu jestem codziennie i łatwo można nawiązać ze mną
kontakt, nie wynika wcale, że mam czas by odpowiadać na wszystkie maile i
załatwiać czyjeś prywatne zlecenia. Mogę to zrobić raz, nie więcej. Nie
ma też mowy o tym, bym odkładał na później egzemplarze kończących się
nakładów, bo nie mam takich możliwości. Jest za dużo wysyłek i ja nie
będę zawracał swoim pracownikom głowy takimi rzeczami. Jeśli ktoś chce
coś kupić, to po prostu kupuje. Jeśli nie chce to, tego nie kupuje i
już. To są zasady najprostsze i bardzo klarowne. Nie mam ponadto czasu,
by zawracać sobie głowę dodatkowymi, prywatnymi zleceniami. Wystarczy
mi, że pilnuję zamówień oczekujących na brakujące książki. Jeśli ktoś
nie rozumie o czym tu piszę mówię wprost – NIE JESTEM CHŁOPCEM NA
POSYŁKI. Proszę więc nie przysyłać mi takich maili. Mam jedną tylko
możliwość komunikowania się z czytelnikami. Jest nią blog. Jeśli więc
ogłaszam na blogu, że zmienia się kwota, od której liczona jest darmowa
wysyłka, to znaczy, że zasada ta obowiązuje, od chwili opublikowania.
Jeśli miesiąc później zgłasza się do mnie ktoś z pretensjami, nie mogę
mu pomóc. Trzeba po prostu od czasu do czasu zaglądać na ten blog. Nic
bowiem nie jest wieczne, również zasady naszego tu funkcjonowania.
Wszelkie decyzję o odejściu, nie czytaniu nigdy więcej tego co napiszę, a
także śmiertelne obrażanie się, przyjmuję z pokorą. Na tym kończę
ogłoszenia.
Jak wiele osób mam taki problem, że nie mogę się tak do
końca skupić w kościele, w czasie nabożeństwa. Myślę więc o różnych
rzeczach i do głowy przychodzą mi wtedy przeważnie dobre pomysły.
Ostatnio wpadłem na formułę taką – chrześcijaństwo to walka z grypserą i
jej unieważnianie. I to jest ważne stwierdzenie, bo wielu chrześcijanom
zdaje się, że oni tworzą grypserę, ale taką lepszą, z lepszymi
wtajemniczeniami i bez konieczności połykania żyletek, przy wyjściu z
celi. Jest dokładnie odwrotnie. W czasach przedchrześcijańskich wszelkie
próby zbudowania porządku globalnego opartego na sile czy pieniądzu
kończyły się fiaskiem i katastrofą. Rozumieli to tacy ludzie jak
Perykles, który zamiast w wojnę inwestował w nieruchomości i dobrobyt
obywateli. Nie zbudował imperium, ale zyskał ładnych parę dekad spokoju,
po których pozostały nam rozsypujące się co prawda, ale ciągle piękne
budowle. Wszystkie inne porządki, łącznie z tymi opartymi o handel
produktami pierwszej potrzeby, takimi jak zboże, czyli na przykład
Egipt, musiały zniknąć. Królestwo bowiem prawdziwe nie jest z tego
świata. I to gwarantuje, że wieść o nim może rozprzestrzeniać się na
całej Ziemi. Nie oznacza to jednak, że nie napotyka przeszkód. One
istnieją i dają się zsumować w słowie – grypsera. Czym jest grypsera? To
jest porządek bardzo brutalny, stworzony przez ludzi, którzy muszą
dominować, narzucając proste bardzo zasady i stosując przymus
bezpośredni celem wymuszenia świadczeń w naturze i pieniądzu.
Kondensację grypsery mamy pod celą, a rozcieńczoną grypserę mamy w
Londynie i Tel a Vivie. To jest ta sama zasada, która streszcza się w
zdaniu – kooptacja przez próbę lub zapłatę, ale tylko dla ściśle
wyselekcjonowanych. Istnienie grypsery gwarantuje natychmiastowe
powstanie hierarchii, która aspiruje do szczytu grypsery. To zaś z kolei
powoduje, ze grypsera zaczyna się promować. Na przykład ślubem księcia,
albo jakimś innym wydarzeniem. Istnienie grypsery zakłada, że są
ludzie, którzy nigdy do niej nie wejdą. W skali globu są to
chrześcijanie, a konkretniej katolicy. Oczywiste jest, że globalna
grypsera nie może wobec katolików zastosować metod spod celi, bo mogłoby
się okazać, że nie jest ani tak mocna jak opowiada, ani katolicy nie są
tak beznadziejni jak ich się przedstawia. No i po takiej konfrontacji
mogłoby dość do weryfikacji samej zasady, która grypserę wyłoniła. Do
tego zaś nikt dopuścić nie chce, bo grypsera nie znosi prób. To jest
organizacja stawiająca na trwanie i postrach, ten zaś stosuje się zawsze
wobec najsłabszych, których wskazuje wierchuszka grypsery. Stąd walka z
grypserą ma jeden tylko wymiar – trzeba walnąć w kierownika, a reszta
się rozsypie. Oczywiście chrześcijanie nie mogą tego zrobić. Nie jest to
ich metoda. Mogą jednak bronić się przed atakami bezpośrednimi. Jest to
także metoda likwidacji imperiów „z tego świata” . Trochę gorzej jest w
przypadku ataków podstępnych, bo te są zwykle przez chrześcijan,
zajętych swoimi sprawami, albo misją po prostu, nie do rozpoznania.
Próbą wprowadzenia do społeczności chrześcijańskiej zasady grypsery są
niektóre, nie twierdzę, że wszystkie organizacje lansujące szczególne i
niedostępne każdemu praktyki, a także szczególne rodzaje duchowości. To
jest coś dziwnego w mojej ocenie i nie ma związku z misją. Albo mamy
świat wartości dostępny wszystkim i łaskę takąż, albo mamy hierarchię
organizacji, w skład których nie wchodzą wyświęceni kapłani, ale jacyś
inni ludzie, którzy wyłonili się nie wiadomo skąd i nie wiadomo jakimi
zasadami się kierują.
Na czym polega w praktyce walka z grypserą? Na ochronie
miejsc kultu i obszarów, gdzie tradycja chrześcijańska jest silna i
trwała. Grypsera bowiem jest mocna tylko w tych miejscach, gdzie
dominuje całkowicie i nieodwołalnie. W innych zaczyna się targować,
wiercić palcem w kolanie, uśmiechać się krzywo i składać jakieś dziwne, a
czasem niestosowne propozycje. Należy na to uważać. Generalnie zaś
grypsera składa propozycję dotyczące kooptacji. To znaczy włączenia
chrześcijan w strukturę grypsery. To jest rzecz jasna pułapka, bo
grypsera to narzędzie rewolucji, ta zaś służy do degradacji i masowego
upadlania ludzi. Grypsera – zwarta, nie dająca szans na jakikolwiek ruch
i swobodę struktura, zaczyna zwykle swoją przemowę od zaproponowania
większej wolności. Ludzie, którzy tę propozycje słyszą, nie rozumieją
przeważnie, że chodzi o wolność „pod celą” kosztem najsłabszych, którzy
nie dość, że nie potrafią się grypserze przeciwstawić, to jeszcze
przeważnie nie mają szans na zrozumienie tego co się wokół nich dzieje.
Tylko w konfrontacji z takimi istotami i tylko przy zastosowaniu
wszystkich środków przymusu, legalnych i nielegalnych grypsera ma
szansę. Upraszczając – realnie grypsera ma szansę jedynie pod celą. Stąd
przemożna chęć zamiany świata całego w jedną wielką celę. To już było
ćwiczone nie raz, a teraz mamy świeży przykład z Irlandii. Gdzie znowu
zwyciężyła wolność. I teraz już, każdy będzie mógł tam robić co chce,
oczywiście w ramach zasad narzuconych przez grypserę. Uważajmy na to co
się tam dzieje.
Na dziś kończę, bo muszę jechać z dzieckiem do chirurga, a potem do Warszawy na nagranie.
Na www.prawygornyrog.pl
zostawiam Wam dziś rzecz szczególną. Jest to pierwszy rozdział
wyprzedanej już książki „Dzieci peerelu”, który nagrał dla mnie Pan
Mirosław Grabski. Jeśli się Wam spodoba to nagranie zrobimy z tego, z
Panem Mirosławem audiobook.
6 komentarzy do “Chrześcijanie a grypsera”