wtorek, 27 listopada 2018

Mein Kampf Georgetty Mosbacher czyli TVNowski nasizm w US embaSSy




Mamy w Polsce dziwną metodę patrzenia na rzeczy proste, z najwyższych parnasów. Po sieci niosą się piramidalne bzdury, że pani Georgette Mosbacher i David Zaslav z Disccovery realizują żydowski plan wypłaty 100 miliardów dla „ofiar holokaustu”. Inni mają trochę mniejszą, ale równie zabawną wyobraźnię i przypisują autorstwo słynnego już listu, dziennikarce TVN Kolendzie-Zaleskiej. Pojawiły się też takie głosy, że Donald Trump osobiście kazał Georgette Mosbacher wszcząć cała awanturę, aby uczynić sobie Polskę całkowicie podległą. Kabaret.

wiecej>>> http://kontrowersje.net/donaldzie_trumpie_czy_wiesz_e_georgette_mosbacher_dzie_a_wbrew_interesom_usa_i_donalda_trumpa


Za tymi idiotycznymi diagnozami, siłą rzeczy idzie cała fala idiotycznych recept. Pierwszym postulatem jest wezwanie ambasador na dywanik, bo przecież takie „patriotyczne” hasło bojowe nic nie kosztuje tych, którzy je wykrzykują, a przy okazji można zebrać parę „lajków”. Niestety koszty w dyplomacji, o której Georgette Mosbacher nie ma pojęcia, byłby dla Polski spore i bezsensowne. Wszyscy się podniecają listem i arogancją ambasador USA, ale nikt nie potrafi powiedzieć, co tej babie strzeliło do głowy i kogo ona tak naprawdę reprezentuje? Obawiam się, że nasze, pożal się Boże, służby specjalne i dyplomatyczne wiedzą w tej kwestii najmniej. Gdy się nie posiada podstawowej wiedzy to głupimi ruchami łatwo doprowadzić do opłakanych skutków. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że Donald Trump całe godziny spędza na oglądaniu TVN 24 i analizowaniu tego co się dzieje w dziale reportażu.
Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że sam Trump i administracja Trumpa nie ma pojęcia o sprawie „Wacka”, czyli nie znają szczegółów inscenizacji, która stała się przedmiotem troski pani ambasador. I z takim samym prawdopodobieństwem można przyjąć, że Trump z administracją natychmiast się zainteresują Polską, gdy na dywan zostanie wezwana ambasador USA, co w dyplomacji jest odbierane jednoznacznie. Darujmy sobie zatem „pomysły” internetowych wojowników, spójrzmy na amatorskie działania Georgette Mosbacher z użyciem rozumu i choćby minimalnej wiedzy. Pani Georgette Mosbacher o dyplomacji ma zerowe pojęcie, całe życie kręciła się wokół dużych biznesów i prowadziła negocjacje biznesowe, które są całkowitym przeciwieństwem dyplomacji. O Polsce Georgette Mosbacher też nie ma żadnej wiedzy, co najwyżej kilka stereotypów, że to radziecka republika, gdzie furmanki jeżdżą po wykrotach. Do tego wszystkiego trzeba jeszcze dodać jej charakter, a ten jest widoczny na pierwszy rzut oka, jej zewnętrzność aż krzyczy, co ma Georgette Mosbacher w środku.
Łącząc tę podstawową i dostępną wiedzę, puzzle składają się w jedną smutną całość. Mamy do czynienia z kabotynką, pozbawioną kompetencji, która nadrabia te braki bezczelnością typową dla amerykańskich ludzi sukcesu. Ona jest przekonana, że w Polsce może być księżniczką i zarządzać tą „kolonią” tak, aby król i szlachta w USA byli zadowoleni. Donald Trump wysłał ją tu w jednym celu – pilnować interesów USA, zgodnie z naczelnym hasłem wyborczym Trumpa. USA dyplomaty w Polsce nie potrzebowały, wszak jesteśmy „przyjaciółmi i sojusznikami”. Co robi Georgette Mosbacher, po otrzymaniu błogosławieństwa od Trumpa? Dokładnie to, co jej przykazano robić, ale zapomniała, że tym razem biznes łączy się z międzynarodową polityką.
Georgette Mosbacher uczy się Polski, nie wie co z czym się je i kto z kim śpi. Zobaczyła w telewizji, że „Polacy” to naziści i spanikowała, przekładając polski folklor na amerykańską poprawność polityczną. Po drodze Spotkała się z Wałęsą, posłankami Nowoczesnej i przede wszystkim z „wolnymi mediami” TVN. W czasie tych spotkań została urobiona, wyjaśniono jej jak bardzo łamane są zasady demokracji i prawa obywatelskie, do tego w Polsce „odradza się nazizm”. Jako najgroźniejszy przykład zamachu na demokrację podano jej pomysł PiS na repolonizację mediów, które po wprowadzeniu w życiu ustawy nie będą mogły mówić o „polskim antysemityzmie”. Wreszcie Georgette Mosbacher zebrane „informacje” wpisała w najważniejszy kontekst – TVN należy do amerykańskiego biznesu pod nazwą Discovery.
Dla niej to początki w nowej pracy, a wytyczne miała jasne i rozliczana też będzie wyłącznie z dbania o amerykańskie interesy. Gdy usłyszała, że potężna korporacja Discovery może w Polsce stracić jedną z największych telewizji, po prostu wpadła w histerię, takiej porażki i takiego początku urzędowania nikt by jej w USA nie wybaczył. Oczywiście nie ma żadnych podstaw do równie absurdalnych obaw, PiS nie ruszy TVN, co więcej repolonizacja mediów jest wymierzona w Niemcy i służy USA. Inteligencji, dyplomacji i zdolności przewidywania skutków swoich działań, pani ambasador ma tyle, co kot napłakał, ale bezczelnością łata dziury. Stąd też jej wizyta w sejmie i aroganckie połajanki, z którymi poszedł jeszcze głupszy list do Premiera RP.
Jak sobie z tym poradzić? Prosto i to się w zasadzie samo zrobi. Z jednej strony siedzieć cicho, z drugiej nagłaśniać i wyśmiewać działania pani ambasador. Nie ma potrzeby ani wzywać Georgette Mosbacher na dywanik, ani w jakikolwiek sposób reagować dyplomatycznie na jej wybryki. Byłaby to wyłącznie nobilitacja, nadawanie zwykłej ignorancji i arogancji, wysokiej rangi stosunków dyplomatycznych. Za to całe kabotyństwo pani ambasador należy wpuścić do obiegu medialnego i publicznego, a tak się właśnie dzieje. Teraz to USA będą musiały się zainteresować wyczynami swojej przedstawicielki. Biznes lubi ciszę i mądrzejsi od Georgette Mosbacher zrozumieją, że ta narobiła hałasu o nic.
Kanałami dyplomatycznymi trzeba rozmawiać z kimś wyżej od ambasador i wyjaśnić najprostsze rzeczy. Ustawa repolonizacyjna to dopiero projekt, na przyszłą kadencję, który nie robi żadnej krzywdy USA, przeciwnie, jest wymierzony w niemiecki monopol, którego Trump nienawidzi. TVN to nie Discovery, ale stacja notorycznie kpiąca i rozsiewająca kłamstwa na temat Donalda Trumpa. W Polsce to TVN robił kampanię Hillary Clinton i będzie robić następnemu konkurentowi Trumpa. Administracja Trumpa nie ma żadnego interesu w tym, co próbuje robić Georgette Mosbacher na własną rękę. W USA nie liczą się sentymenty, tylko biznes. Wystarczy pokazać, że Georgette Mosbacher robi prywatne biznesy, kosztem interesów USA i Trumpa, a reszta rozwiąże się sama.

żródło>>>

http://kontrowersje.net/donaldzie_trumpie_czy_wiesz_e_georgette_mosbacher_dzie_a_wbrew_interesom_usa_i_donalda_trumpa



2 komentarze:

  1. Cierpliwością i pracą narody się bogacą ! ( aczkolwiek są też i inne metody zdobywania dóbr materialnych ale to inaczej się nazywa w cywilizowanym świecie ... ) Realia i zasady pokazane w artykule są bardzo przekonywujące.

    OdpowiedzUsuń