czwartek, 4 stycznia 2018

Eska też ma coś do Korony Królów


http://eska.szkolanawigatorow.pl/o-sztuce-i-o-historii-sow-kilka


O sztuce i o historii słów kilka

Pamiętacie Państwo zapewne, jak to pewna Córka Mistrza skomentowała w 2016 skutki 500+ dla jej ukochanego Bałtyku. Oczywiście nie ona jedna popisała się podobnym nastawieniem, ale akurat ta wypowiedź wzbudziła najgłośniejsze protesty – i zupełnie słusznie, bowiem była to wypowiedź szczera i z głębi serca. Szkoda tylko, że z owym oburzeniem nie pojawiła się głębsza refleksja, dlatego może teraz słów kilka na ten temat.

     Określenie „właściciele PRL” było w powszechnym użyciu przed 1989 rokiem i dotyczyło tzw. nomenklatury, czyli ludzi, którzy za pozwoleniem PZPR tworzyli elity państwa we wszystkich dokładnie jego dziedzinach. Rok 1989 miał zasadnicze znaczenie z jednego, podstawowego powodu – cała prawie własność wszystkiego, będąca dotychczas w dyspozycji państwa, stała się łupem do podziału i początkiem/źródłem tworzenia się nowej elity. Właściwie cała historia III RP to wojna o dorwanie się do żłobu i stworzenie nowej kasty właścicieli, tym razem już prywatnych lub/i znowu trwale przyssanych do państwowego koryta. 
Ta nowa kasta ma starą nazwę > nouveau riche, czyli nuworysze/nowobogaccy. Jak uczy historia (a także stare przysłowie), rzecz najgorsza z możliwych, czyli „ z chama pan”. Ludzie tacy zawsze charakteryzowali się niesamowitą pogardą dla swoich współziomków, którym dorwanie się do żłoba z takich czy innych powodów nie przypadło w udziale. Nasza nowa kasta „właścicieli III RP” reprezentuje dokładnie ten sam typ mentalności i dziwi mnie tylko to, że to wzbudza takie poruszenie. Jest to mentalność opisywana wielokrotnie w literaturze, charakteryzuje ją przekonanie, iż „ta reszta” jest po to, żeby harować na dobre życie elity. Kury mają znosić jaja, krowy dawać mleko, a hołota pracować i płacić podatki!
     A teraz słów kilka o sztuce – jak wiadomo, sztuka najbardziej prosto rzecz ujmując dzieli się na wysoką, ludową i kicz. Sztuka wysoka zawsze była odzwierciedleniem poziomu elit, bowiem przez nie była sponsorowana. Sztuka ludowa z kolei to wytwór naturalnej potrzeby estetycznej, niejednokrotnie na bardzo wysokim poziomie. 
Kicz zawsze służył oszustwu. Był żałosnym naśladownictwem sztuki wysokiej, służącym do wytępienia naturalnej (także dla ludzi niewykształconych) umiejętności ekspresji estetycznej/twórczej, przejawiającej się w autentycznej sztuce ludowej. Kicz jest ulubioną sztuką nuworyszy, w każdej dziedzinie, dlatego nie patrzcie Państwo ze zdziwieniem na naszą przestrzeń, teatry, filmy czy inne obszary twórczości – jaki sponsor, taka ekspresja.
     Pozostaje do omówienia temat historii i tu już będzie nawiązanie do konkretu, czyli tego nieszczęsnego sitcomu „Korona królów”. Osobiście nie rażą mnie wcale te rzeczy, na które większość zwróciła uwagę, razi mnie zupełnie co innego. Przykłady:
1. Po pierwsze tytuł – co za korona królów? O co biega? Ano właśnie! Ta korona, a dokładnie polskie insygnia królewskie to przedmioty najważniejsze dla królestwa*.  Jeśli nie ma wprowadzenia w historię owych regaliów, a tym samym w historię wojen o tron krakowski,  to wszystko od razu nie ma sensu! Poza tym dokładnie wiadomo, jak ta korona Łokietka wygląda > 
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/fc/Crown_jewels_Poland_10.JPG/1024px-Crown_jewels_Poland_10.JPG
 
A jak wygląda to, co ma na głowie filmowy Łokietek? Służę uprzejmie >
    To królowa nosi koronę królów, purpurę i gronostaje? image
    Coś się komuś pozajączkowało?


2. Purpura – kolor zarezerwowany tylko dla władców, potwornie droga. Z materii farbowanych purpurą szyto specjalne szaty na najważniejsze uroczystości. Wszelkie odcienie purpury były „zarezerwowane”, nie wolno jej było nosić nikomu poza władzą i to jako szaty uroczyste.
3. Książę litewski Gedymin i Wilno w jego czasach** - owszem, zamki książęce były drewniane, ale nie były to, na litość, wiejskie chaty! A Gedymin panował nad całą prawie Rusią i doprawdy nie był prostym chłopkiem, a jego córka na pewno nie przyjechała do Polski na koniu w towarzystwie trzech zbrojnych! Ratunku!
4. Kraków za Łokietka *** to duże, prężne miasto już po lokacji, z wielkim rynkiem, a sam Wawel z katedrą, w której zresztą Łokietek był koronowany – co to ma wspólnego z tym zameczkiem na łączce z filmu?
Ok, ja rozumiem, że nikt nie zbuduje repliki Wawelu czy zamku w Wilnie – ale przecież można to pokazać na rycinach, a zbliżenia dać we wnętrzach. Wiem, że kasy szkoda, ale pokazywanie jakoby rodzina królewska jadła przy wspólnym stole z całą gawiedzią to już naprawdę jakaś paranoja, obyczaj dworski tamtego czasu jest doskonale znany. A już sceny turnieju rycerskiego z okazji wielkiego zwycięstwa.... Czyli co mamy w serialu o wielkim władcy Polski? Kicz historyczny do kwadratu, do tego pełen przekłamań. Filmik z serii „jak sobie mały Kazio wyobraża życie arystokracji”. 
    A teraz będzie klamra zamykająca moje, dość długie już wywody – dlaczego słusznie oburzaliście się Państwo na Młynarską, która uważa, że Bałtyk nie dla hołoty, a nie oburza Was traktowanie widzów TVP przez jej prezesa dokładnie tak samo – jako hołoty, która kupi każdy kit, byle dobrze rozreklamowany jako „patriotyczny? Czy tzw. zwykłym ludziom nie należy się jednak trochę szacunku?
To nie jest notka o polityce, to jest notka o czymś znacznie ważniejszym - o godności i jej poszanowaniu. Widza trzeba szanować, panie Kurski! To, że ten widz świetnie się bawi w rytmie disco polo, nie oznacza, że jest kretynem i można mu wciskać kicze, robiąc wodę z mózgu na temat własnej historii.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz